„Mamy
marzenia, to największe do popisu pole.”
„Czasem
wątpię w to, że możemy mieć wszystko.”
- Będzie dobrze – słyszysz z ust Bendera i posyłasz mu uśmiech. Uśmiech niepewny.
Dostrzegasz jak powoli piłkarze ruszają do przodu tym samym wchodząc na murawę. Zaczyna się finał, najważniejszy mecz twojego życia.
„Uwierz,
że to co robię jest wszystkim co potrafię.”
Automatycznie ruszasz z nią do przodu. Nie obracasz się całkowicie skupiając swoją uwagę na znajdującej się już niedaleko bramce rywali. Biegniesz.
- Jeszcze trochę! – słyszysz ten sam głos co wcześniej za plecami. Chyba należy do Lewandowskiego, ale nie rozmyślasz nad tym dłużej, gdyż nagle z impetem upadasz na murawę. Od razu podnosisz rękę do góry sygnalizując sędziemu faul ale ze zrezygnowaniem podnosisz się nie słysząc gwizdka. Posyłasz obrońcom Bayernu groźne spojrzenie i odchodzisz w stronę piłkarzy swojego klubu. Chcesz walczyć, chcesz wygrać i dasz z siebie wszystko, by móc świętować upragnione zwycięstwo.
„Czasem
jest tak, że myślę sobie – dziś, to koniec.”
Najgorsze uczucie, to, to które czujemy po porażce. Po
przegranej walce o to, na czym nam najbardziej zależało. Widok szczęśliwych,
pełnych radości twarzy wygranych, który zadaje cios w samo serce. Nie możemy
pojąc czemu właśnie oni, a nie my. Nie byliśmy gorsi. Staraliśmy się, możliwe,
że nawet bardziej od nich. Mimo wszystko, to oni teraz stają się gwiazdami. To
o nich jutro będą pisały gazety, to oni zyskają nieśmiertelną sławę. Jesteś
zły, smutny. Ten mecz miał być twoją furtką do piłkarskiego świata, przełomem,
najpiękniejszym momentem w życiu, a stał się koszmarem, porażką, o której
chcesz jak najszybciej zapomnieć. Nie możesz się pocieszyć, że po powrocie do
Dortmundu będzie, tak jak dawniej. Nie możesz sobie wmówić, że tego meczu nigdy
nie było, bo po powrocie czekając cię zmiany, złe zmiany, z którymi nie chcesz
się pogodzić. Odejdzie twój najlepszy przyjaciel, a właściwie ktoś więcej niż
przyjaciel odejdzie osoba którą taktujesz niemal jak brata. Mario Goetze
przejdzie do Bayernu, do klubu, który dzisiaj odebrał ci marzenia. Do klubu,
którego dzisiaj nienawidzisz z całego serca. Stracisz go tak samo, jak wygraną
w finale. Nie masz już celów, marzeń. Twoje największe życiowe marzenie dzisiaj
prysło, a ty nie masz kolejnego. Nie masz do czego dążyć, a po odejściu Mario
nawet nie będziesz miał dla kogo. Po raz pierwszy w życiu zastanawiasz się, czy
obrałeś dobrą drogę. Możliwe, że wcale nie nadajesz się na piłkarza. Zawiodłeś
sam siebie. Podnosisz butelkę wina do ust i bierzesz porządnego łyka. Kolejnego
tego wieczoru. Lekko chwiejnym krokiem udajesz się na hotelowy balkon.
Dostrzegasz piękny, nocny obraz Londynu, który tego wieczoru jeszcze długo nie
zaśnie żyjąc rozegranym dzisiaj meczem. Opierasz się o barierkę i zerkasz w
dół. Jest wysoko, chyba dziesiąte piętro, jeśli nie wyżej. Do głowy przychodzi ci
idiotyczna myśl. Myślisz o locie, o tym jak leciał byś w dół, a na dole
skończyłby się twój koszmar. Zniknęłyby problemy, uczucie, że zawiodłeś i nie
sprostałeś oczekiwaniom kibiców. Siadasz na barierce z zamkniętymi oczami.
Przeczesujesz swoje blond włosy i myślisz o meczu.
- Marco? – drzwi do hotelowego pokoju powoli się otwierają, a do
środka wchodzi Goetze. – Marco – powtarza z przerażeniem dostrzegając cię
siedzącego na barierce. Patrzysz na przyjaciela pełnym smutku wzrokiem.
- Wątpię w siebie…. wątpię w ciebie… wątpię w nas…. wątpię w świat… - szepczesz i puszczasz barierkę. Lecisz. Nie tak miało być. Inaczej miał skończyć się ten finał. Przegrałeś mecz. Przegrałeś mecz o życie.
„Miliony
legend o każdym z nas przeminą, jak wiatr.”
- Sławny niemiecki piłkarz Marco Reus wczorajszego wieczoru
popełnił samobójstwo. Po przegranym finałowym meczu Ligi Mistrzów udał się do
swojego hotelowego apartamentu, a tam około północy wyskoczył z balkonu.
Ostatnią osobą, która widziała piłkarza żywego był jego najlepszy przyjaciel
Mario Goetze. Koledzy wybitnego niemieckiego piłkarza upamiętnią jego dokonania
w specjalnym meczu w Dortmundzie, który rozpocznie się poświęconej pamięci
Marco minucie ciszy. Niemiecki piłkarz stał się legendą, której zostanie
postawiona tablica pamiątkowa przy stadionie, w którym rozegrał swój ostatni
mecz. Śmierć tak młodego zawodnika, jak i człowieka jest wielką tragedią dla
niemieckiej, ale i międzynarodowej piłki. „Był wyjątkowym człowiekiem i
wybitnym piłkarzem, ale dla mnie zawsze pozostanie najbliższym przyjacielem” –
tak o koledze z klubu wypowiedział się Mario Goetze.
„Czasem
się modle, by ten kolejny dzień nie był końcem.”
***
Mój pierwszy
jednopart tutaj. Napisany z myślą o niedzielnym finale, w którym pokładałam
olbrzymie nadzieje, a jednak się nie udało. Nie wiem jak podchodzili do tego
piłkarze ani jak trzymają się, teraz gdy jest już po wszystkim, ale spróbowałam
jakoś ich zrozumieć i napisałam, to coś powyżej, żeby razem z Marco zobaczyć
ten finał moim oczami. Zakończenie miało być z góry smutne, bo przecież wynik
meczu był zły. Powiem wam jednak, że trudno się uśmierca Reusa no, bo kurczę on
jest taki kochany, że aż mi go szkoda. Obym już nie musiała tego robić.
PS: Cytaty w
opowiadaniu pochodzą z piosenki zamieszczonej w linku na początku posta.